Ewa Szumowska LISTA ŻYCZEŃ


Ewa Szumowska “Lista życzeń”

Wydawnictwo Fundacja Duży Format, 2025   

wydanie II, pod redakcją Justyny Bargielskiej 

Tom nagrodzony w VII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O Złotą Pszczołę” (2024) 


Zacznę od tego, że ten tomik mnie zaskoczył. Inspiracją do jego powstania były autentyczne listy zakupów, notowane odręcznie na pudełkach po lekach przez mężczyznę - Henryka, w ostatnich latach jego życia. Te pozornie błahe zapiski - „wafelki kakaowe 30 deka na wagę”, „1 dżem wiśniowy”, „1 olej rzepakowy” - stają się motywami przewodnimi wierszy, ich symbolicznym zaczynem. W książce funkcjonują jako ich ilustracja i stanowią punkt wyjścia do refleksji nad przemijaniem. Przenikają się z poezją tak organicznie, że czasem trudno rozdzielić, co jest notatką, a co już liryką. W literaturze współczesnej dosyć rzadko spotykamy poezję, która z pełną powagą i pokorą pochyla się nad codziennością. W tomie „Lista życzeńEwy Szumowskiej przedmioty codziennego użytku, notatki i detale życia domowego zostają poddane subtelnej, lecz dogłębnej obserwacji i przemienione w formę medytacji nad obecnością, bliskością i czułością.

W otwierającym tomik wierszu „Zegary” pojawia się kluczowy dla całej książki motyw czasu - nie jako miernika, lecz jako bytu: „Zegary zostały same w twoim pokoju. / Kiedyś zorientują się, że nikt na nie patrzy / i zwątpią”. Zegary, podobnie jak cała przestrzeń, tracą swoją funkcję, tracą sens, przestają być potrzebne. Świat po odejściu osoby zostaje w stanie zawieszenia. Podobnie jak język - „muszę się rozpisać”- mówi bohater w „Długopisie”, ale wie już, że jest tylko „pisakiem”, nie „piórem wiecznym”.

Poezja Ewy Szumowskiej operuje stylem maksymalnie przejrzystym, pozbawionym ozdobników, ale właśnie ta przejrzystość jest jej siłą: słowo nie ukrywa, nie zakłamuje, lecz odsłania. Autorka posługuje się językiem mówionym, intymnym, często wręcz domowym. Bardzo mocne miejsce w tym zbiorze zajmuje obraz kuchni jako sacrum codzienności: miesza się tu czułość z fermentem („Ferment”), rytuał z wyobraźnią („Olej”), kuchenne czynności z filozofią. W wierszu „A dżem, co?” wybrzmiewa humor, lekka ironia, ale też nostalgia: „Dżem macha do nas z lata. Obiecuje / radość, beztroskę, spełnienie. Bezczelny / też być potrafi - nikogo nie potrzebuje / i woła tylko, by jeść go samego, prosto / ze słoika, palcami.”

W tej poezji nic nie jest tylko tym, czym się wydaje. Butelka oleju zawiera „złoto, lato, wróżbę”, zegary w pokoju „kłócą się” i „śmieją” z naszej nieobecności, sztuczna paproć „zakwita”, a człowiek jest „pisakiem” marzącym, by być "piórem wiecznym".W wierszach autorki cielesność, pamięć i przedmioty nieustannie splatają się w intymną medytację nad przemijaniem. W utworach „Impuls” oraz „Panta rhei” poetka dotyka tej granicy, której przekroczenie oznacza koniec lub może raczej przemianę, zatrzymanie w wiecznym „teraz”. „Impuls” rozpoczyna się niemal biologicznie: „Przez ciało przebiega impuls, / synaptyczny prąd. / A co, jeśli ostatni?”. Ironia i lekki sarkazm są tu jak głęboki oddech: „Łączna liczba dni / przeżytych przekracza / minimum (jest jakieś?), / za to dużo mamy jeszcze / do maxa.”. W kontraście - i w dialogu - pozostaje utwór „Panta rhei”, którego tytuł ("wszystko płynie") zostaje poddany przewrotnej reinterpretacji. Wszystko wokół się zmienia - sztuczna paproć zakwita, ołowiany żołnierzyk dorasta, ćma umiera, telewizor wybucha kolorami „tylko ty trwasz ciągły, / podobny do siebie wczoraj. / Podobny do siebie jutro”. Ten wers zawiera w sobie głęboką melancholię - obraz człowieka, który nie nadąża za przemianą, zatrzymuje się. To niekoniecznie tylko śmierć - może to choroba, starość, zanik pamięci. 

Poetka nie ucieka od emocji, ale nie eksponuje ich nachalnie. Zamiast tego czyni je częścią przedmiotów, gestów, wspomnień. W „Wafelkach kakaowych” pamięć o przeszłości to oblepiona łyżeczka, kryształowa cukiernica. To materialne świadectwa obecności drugiego człowieka, który odszedł, ale jego ślad pozostaje „na końcu ławy, u wylotu bieżnika”. Tom zamyka wiersz „La Rive”- najkrótszy, najbardziej bezpośredni. Nie metafora, lecz nagie wyznanie: „Dobiłeś już do brzegu, jednego z. / A ja cię nigdy nie przytuliłam, ni razu”. Tym bardziej przejmujące, że pada na końcu. Po całej tej drodze przez paragon, zapiski, przyprawy, wspomnienia, zostaje tylko jedno: gest, którego zabrakło. 

Poezja Ewy Szumowskiej to nie tylko zapis codzienności, ale próba ocalenia świata poprzez słowo. Zapisuje „słowa na kreskę”, w domyśle: na kredyt emocjonalny. Z głębokim humanizmem, z ogromną empatią i szacunkiem dla człowieka. To nie jest tomik o przemijaniu. To tomik z przemijania. Stworzony z niego, jak kiszonki w wierszu „Ferment”. Utwór tytułowy „Lista życzeń”, jest pięknym podsumowaniem tego tomu: „1 kg lata, / trochę młodości do smaku […] Dwie garści z górki na pazurki [...] Cztery koła i dwa serca, / dwa uśmiechy…”

To książka dla tych, którzy kochają ludzi i ich czułe gesty. Dla tych, którzy potrafią się wzruszyć nad paragonem, wspomnieniem, nieotwartym słoikiem. Dla tych, którzy wiedzą, że lista zakupów może być testamentem, modlitwą, rozmową z samym sobą. To wiersze nieoczywiste, ciepłe i pozostające w czytelniku. Jak pisała Agnieszka Osiecka “Jeżeli ktoś ma trochę wyobraźni, to może z przecinków utkać arcydzieło (...)” 

Serdecznie polecam! Warto czytać poezję 🙂

Monika Magda Krajewska 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Adrian Szary OWOCE

Anna Czartoszewska UTKANA Z PIEŚNI I ŚWIATŁA

Sławomira Sobkowska-Marczyńska OPUSZCZONE TARASY