Antologia astro poezji "Gwiazdozbiór Pegaza 2025"
Antologia astro poezji w edycji polsko-niemieckiej „Gwiazdozbiór Pegaza 2025”
▪️ 24. Autorów
Wydawnictwo Fundacja Poetariat pod redakcją Magdaleny Kapuścińskiej
Przekład na język niemiecki: Sławomira Sobkowska-Marczyńska, Magdalena Schaufler
„Gwiazdozbiór Pegaza 2025” to antologia, którą można odczytywać zarówno jako kosmiczny atlas wyobraźni, jak i świadectwo ludzkiego dążenia do przekraczania granic. Wybór i układ wierszy tworzy zaskakującą harmonię, niczym niezamierzona konstelacja, w której każda gwiazda świeci własnym światłem, a jednak wspólnie układa się w rozpoznawalny i sensowny kształt. To książka o człowieku zanurzonym w kosmosie, o miłości i pamięci w erze cyfrowej, ale też o samym języku, który jak teleskop zbliża i oddala rzeczywistość. Dwujęzyczność wydania wzmacnia ten wymiar: to nie tylko dialog kultur, lecz także próba przekroczenia granic percepcji.
Już w jednym z pierwszych wierszy tomu - „Bezsenność” autorstwa Bogusławy Chwierut - kosmos jawi się nie jako przestrzeń zimna i obojętna, lecz jako przedłużenie świadomości:„Strażnik gwiazd rozpakował sen. / Ślady kopyt na niebie”. To ujęcie bliskie duchowi współczesnej astro poezji, gdzie nocne niebo nie jest tłem, ale uczestnikiem. Poetycka podróż poetki to nie wyprawa w przestrzeń fizyczną, lecz w głąb siebie: „Ruszajmy na podbój kosmosu, skoro inni nie dają rady”. Sen, pamięć i światło splatają się w jeden ruch ku transcendencji, której granicą jest przebudzenie. Z kolei Magdalena Kapuścińska w wierszu „Czarna dziura” ukazuje relację miłosną jako zjawisko astrofizyczne. Miłość i grawitacja stają się metaforami nieuniknionego przyciągania i utraty: „Ta miłość to ciemna materia, / istnieje, czuję jej ciężar, lecz nie mogę jej dotknąć.” To poezja precyzyjna jak równanie, a zarazem pełna emocji; mówi językiem współczesnej fizyki, nie tracąc nic z poetyckiego tonu. Czarna dziura to tutaj nie abstrakcyjny obiekt, lecz doświadczenie - punkt, w którym „prawa fizyki przestają istnieć ”, a uczucie wymyka się logice.
Honorata Kotwica w krótkim, ascetycznym wierszu (bez tytułu), przesuwa ciężar z kosmosu zewnętrznego na cyfrowy: „Kiedyś zostawały po nas / ‘buty i telefon głuchy’ / a teraz / nieme profile”. Tu także mowa o gwiazdach, ale tych zgasłych, zarchiwizowanych na serwerach pamięci. Internetowe „profile” są niczym martwe konstelacje - świecą odbitym światłem nieobecności. Monika Milczarek w utworze „Szeptucha” sięga po intymną symbolikę kamienia, by pokazać, że nawet najmniejszy obiekt może nieść w sobie ciężar przeznaczenia. Kamień w pierścionku zaręczynowym to przecież odłamek planety, oswojony przez kulturę kawałek kosmosu. Poetycki obraz od przesądu do miłości - to podróż z mitu w doświadczenie, z magii w codzienność.
Wiersz (bez tytułu) Natalii Owsianej-Bilskiej jest na pierwszy rzut oka lekki, ale to właśnie w tej lekkości pojawia się moment olśnienia: „głową w dół / niebo przebijamy.” To najprostsza, a zarazem najczystsza definicja poetyckiego poznania: widzieć inaczej, umieć odwrócić perspektywę. U Danuty Sut-Karykowskiej w wierszu „Przypływy i odpływy”, kosmos przybiera postać biologicznego i emocjonalnego cyklu. Morze, księżyc, pamięć i wina mieszają się w niekończącym ruchu: „odpływ odsłania krajobraz po bitwie (…) nawet księżyc twierdzi / że nie ma z tym nic wspólnego.” To ironia, ale też głęboka prawda o nas, o tym, że nasze uczucia rządzą się odpływami i przypływami, których źródła nie umiemy często wskazać.
Monika Zając-Czerkies w pięknym wierszu „Podróż na Księżyc” sięga po ton zmysłowy, ironiczny i czuły zarazem. Miłość staje się aktem astronomicznym, a „atlas gwiazd” prywatnym dziennikiem uczuć. Tadeusz Zawadowski, autor wiersza „Granice miłości”, ujmuje to doświadczenie z niezwykłą prostotą: „kocham cię najwięcej we wszystkich światach.” W tych kilku słowach zawiera się cały dramat miłości i poznania – uczucia, które „nie sposób (...) zamknąć w siatce południków i równoleżników”. To wiersz, który przywraca sens wielkim słowom, bo mówi je z pokorą wobec nieskończoności.
W utworze Magdaleny Drzewieckiej „Jestem kobietą” pojawia się ton afirmacji i kosmicznej genealogii: „mam w sobie cały wszechświat”. To manifest, ale i medytacja nad cielesnością i duchowością. Poetka wpisuje kobiecość w strukturę kosmosu, gdzie każda cząstka materii nosi ślad przodków. Barbara Korczyk w wierszu „Za daleko” kreśli obraz Księżyca jako nieosiągalnego, nazywa „kopalnią minerałów”, ale jest on także metaforą dystansu między ludźmi. To poezja refleksyjna, poetka pisze: „marzę / lecz nie odbędę tej podróży”. Marzenie i świadomość jego niemożliwości tworzą tu piękną dysonansową harmonię.
Z kolei w wierszu Wojciecha Olszewskiego (bez tytułu) prostota codziennego wschodu i zachodu Księżyca zamienia się w metaforę życia i rozstania. „Ja na wschód / on do zachodu” - ten dwuwers zawiera całą filozofię przemijania: kosmos istnieje nie „gdzieś tam”, lecz między spojrzeniem a światłem.
Cała antologia - dzięki różnorodności poetyckich głosów, języków, rytmów - tworzy swoisty manifest współczesnej wrażliwości: człowiek nie przeciwstawia się kosmosowi, ale w nim uczestniczy. Astro poezja w tym wydaniu nie jest gatunkiem, lecz sposobem widzenia, próbą pogodzenia nauki i mitu, cyfrowości i duchowości, materii i uczucia."Gwiazdozbiór Pegaza 2025” to zatem nie tylko zbiór wierszy. To zapis pewnej epoki, w której poeci - niczym astronomowie duszy - kierują teleskopy w stronę nieba, ale widzą w nim własne odbicie. Dwujęzyczność tomu przypomina, że każde słowo jest próbą przekładu - z doświadczenia na język, z milczenia na znaczenie. I że właśnie w tym niedoskonałym porozumieniu między ludźmi i językami kryje się prawdziwe piękno.
Bardzo serdecznie polecam! Warto czytać poezję 🙂
Monika Magda Krajewska
Komentarze
Prześlij komentarz